poniedziałek, 2 stycznia 2017

Prawie ideał

Niedawno poznałem bardzo fajnego chłopaka. Bardzo długo zastanawiałem się, czy o nim napisać, bo nie wiem jak zareaguje na to co chcę przekazać. Chcę to potraktować trochę jak zebranie swoich myśli, spisanie na papier. Jeszcze nie zdecydowałem, czy najpierw mu powiem czy opublikuje posta.
Znalazłem mądrzejszego ode mnie i troszkę młodszego. Ale jest jeden problem - na stałe mieszka w Wielkiej Brytanii i jest tam na studiach doktoranckich, a do Polski przyjechał tylko na święta.

Spotkaliśmy się kilka razy. Było naprawdę fajnie. Na pierwszym spotkaniu rozmawialiśmy, najpierw przy piwie, potem na rynku przy grzańcach. Tego dnia mnie zawiało i do tej pory mam spory katar, ale nie żałuję 😉. 

Drugi raz umówiliśmy się na łyżwy. Wcześniej tego ranka byłem w Krakowie w poradni. Po tym jak skończyliśmy jeździć na łyżwach, pomyślałem, że mu powiem że mam hiv. Tak jakoś wyszło. Potem poszliśmy na kawę. Zauważyłem, że trochę mu zepsułem nastrój. Ale w końcu stwierdził, że mu to nie przeszkadza.

Trzeci raz spotkaliśmy się na kawie, przed moimi zajęciami na uczelni. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Pożyczył mi też pieniądze na bilet powrotny do domu, bo jak idiota zapomniałem portfela z kartą z biletem okresowym. Tak to jest, gdy się ma kilka toreb i się co chwilę przekłada portfel. Wiem, że powinienem go nosić w kurtce, ale mi niewygodnie.

Kolejny raz spotkaliśmy się późnym wieczorem. Napisał mi, że ma dość siedzenia w domu.. więc przyjechał po mnie i poszliśmy pospacerować. Po dłuższym spacerowaniu  w parku mnie pocałował. Z jednej strony bałem się, że to tego dojdzie. Przez to, że za niedługo wyjedzie, planowałem utrzymać naszą znajomość to na stopie przyjacielskiej, co oczywiście nie wyszło. Ale z drugiej strony czułem się bardzo dobrze. Ale w tym momencie to nie wiem, czy przez to, że czuję do niego coś więcej, czy dlatego, że od dłuższego czasu jestem sam. Nie mogę w tym momencie cały czas o tym myśleć. Czeka mnie wymagający początek roku.

On chciałby też, żebym wyjechał tam do niego, ale ja jeszcze nie wiem czy chcę wyjeżdżać, a jeśli już to chciałbym to robić na własnych warunkach, samemu się usamodzielnić. Byłby to nowy rozdział w moim życiu. Nie on pierwszy podszedł do tej sytuacji bardziej optymistycznie niż należało. Mnie też się to zdarzało. Ja też o tym myślałem, przez chwilę dałem się ponieść fantazji. Ale musiałem jak najszybciej spojrzeć na to realistycznie. Nie myślę o wyjeździe zaraz po zakończeniu studiów. Chcę żyć po swojemu tutaj, utrzymywać się bez żadnych problemów, a gdy będzie mnie stać na to, to wtedy będę myślał o wyjeździe z kraju.

P.S. Jednak zdecydowałem się mu najpierw powiedzieć. Nie byłoby to miłe, gdyby przeczytał o tym na blogu, zanim byśmy o tym porozmawiali. Pewnie bym tak nie zrobił. Czasami tak pomyślę, ale szybko takie myśli zostają naprostowane 😉.

wtorek, 27 grudnia 2016

Święta, święta i po...


Wybaczcie mi ten oklepany tytuł. Piszę tego posta w drodze do domu z gór. Jestem zmęczony – bardziej psychicznie niż fizycznie. Boli mnie brzuch z powodu zbyt dużej ilości słodyczy, zimno mi w stopy, przez moje wspaniałe sztuczne buty. Widzę, że nowe wkładki nie pomogły (skórzane). Siedzę ze stopami na siedzeniu. I pewnie nie napiszę w aucie całości. Jestem zły 😡..

Wstęp.

Święta minęły. Spędziliśmy je rodzinnie na działce w górach. Rodzice, brat i ja. Wspólne posiłki, rozmowy i gry. Mimo że w planie był odpoczynek, to raczej był to męczący czas. Mama pewnie uważa inaczej, ale każdy ma swoje zdanie. Rzadko jadamy wspólne posiłki, spędzamy ze sobą czas czy rozmawiamy spokojnie, bo zawsze jedno do drugiego ma pretensje. Ale tak to już jest, gdy ludzie są różni i mają inne poglądy. Nie tylko polityczne, ale od dłuższego czasu mamy zasadę, że na spotkaniach rodzinnych nie rozmawiamy o polityce - bo dzieli ludzi.

23. grudzień.

Rodzice pojechali na działkę dzień przed Wigilią, by wszystko przygotować. Oczywiście to mama wszystko przygotowywała. Ale że tata ma wolne... A tak dokładniej ma L4 z powodu rekonwalescencji po operacji na przepuklinę i idzie do pracy dopiero w styczniu. Ja z bratem w piątek pracowaliśmy , więc nie mogliśmy przyjechać, chyba, że w nocy, bo ja konczyłem pracę o 21. A mi dodatkowo wypadło nagle późnowieczorne spotkanie z bardzo fajnych chłopakiem 😇 (w innym poście napiszę o nim, bo tutaj się za bardzo rozpisuję 😉).

24. grudzień.

W Wigilię wstałem o 9:30. Spokojnie zrobiłem sobie kawę, wziąłem sobie ciastko owsiankowe z żurawinami, okraszone czekoladą I załączyłem serial. W międzyczasie się pakowałem. Mieliśmy w planach jazdę na stoku, więc ilość ciuchów się troszkę zwiększyła. Nawet musiałem wziąć trochę większą torbę, bo się do sportowej nie mieściło. A do tego plecak na notatki i książki na zajęcia. Na 3 dni taki bagaż. Nie znoszę czegoś takiego. Po spakowaniu wszystkiego oczywiście nie chciało mi się rozpakowywać i sprawdzać, czego nie potrzebuje. Klasyka zapewne. Przed 11.00 byłem już spakowany, więc było już super. Brat oczywiście potrzebował więcej czasu. Zostawał na dłużej na działce, nie tylko na święta. Następnie przed wyjazdem mieliśmy odwiedzić jeszcze dziadków i złożyć życzenia. Po drodze do nich chciałem odebrać paczkę z kiosku Ruchu, ale brat stwierdził, że się nie wyrobi przed 12:00 (do 12-tej kioski były otwarte w Wigilię), więc sam pojechałem. Zajęło mi to rekordowo szybko. Na autobus powrotny czekałem krócej niż 2 minuty.

*Brzuch już przestaje boleć. Cieszy mnie to. Przekroczyłem pół strony A4 jakiś czas temu. Dawno już nie pisałem tak dużo. Zachciało mi się pisać tak szczegółową relację 😂 Dojeżdżamy do domu, dalej będę pisał na komputerze w ciepłym łóżku 😉*

😉😉😉

*Wreszcie jestem w ciepłym łóżku i piszę dalej 😉*

Jakiś kwadrans po 12-tej pojechaliśmy do dziadków. Kolejny punkt planu, Była to szybka wizyta, życzenia. Znowu usłyszałem:"Żebyś znalazł dziewczynę". Podobały im się swetry ode mnie. Dostałem wodę toaletową Davida Bekhama, gorzką czekoladę i kopertę. Następnie pojechaliśmy po trutkę na szczury 😉.
Jak dojechaliśmy na miejsce to odbyła się kolacja. Potem były prezenty. W tym roku mama poszalała strasznie. 2 piżamy, sweter, koszula, szlafrok, kosmetyki, gra planszowa, czekoladki. To o wiele za dużo. Nie mam pojęcia co jej się stało. Brat stwierdził, że chyba ktoś wziął kredyt 😉. Mamie nawet podobał się sweter, koszula wyszła tak na styk dla taty, dla brata sweter był okej. Potem była pasterka z księdzem, który tak zawodził i przedłużał, że co jakiś czas zastanawiałem się czy się nie zatnie i wyłączy 😂. Skończył o 01:20. Przed pójściem spać obejrzałem film Tęczowe Święta ("Make the Yuletide Gay").

25. grudzień.

Pierwszego dnia świąt mieliśmy pojeździć na nartach. Nic z tego nie wyszło, z powodu ocieplenia. Wstałem o 12:00, reszta dnia minęła raczej nudno. Rozmowy, remik, telewizor. Filmy: Modlitwy za Bobby'ego, Wyśnione Miłości, Klub Złamanych Serc.

26. grudzień.

Drugiego dnia świąt, czyli dzisiaj też dużo się nie działo. Brat miał pojechać tylko na obiad u rodziców dziewczyny na 13:00, a potem przywieźć ją tutaj. Przyjechali dopiero przed 18:00. Wynudziliśmy się strasznie czekając na nich. Okazało się, że mama dalej się łudzi, że znajdę jednak "wyjątkową dziewczynę".

Ogólnie zarąbiste święta. Chyba nakreśliłem sytuację 😂
Wesołych, spokojnych i tak dalej 😉

niedziela, 4 grudnia 2016

Ogórek - Banan - Tofu


Wreszcie udało mi się obejrzeć 3 brytyjskie seriale partnerskie o życiu ludzi LGBTQ w Manchester. A właściwie 2, bo ostatni z trzech - Tofu - to serial-wywiad z aktorami na różne tematy. Nie lubię tego typu seriali, więc po obejrzeniu pobieżnie dwóch odcinków zrezygnowałem z niego :D 

Tytuły tych seriali nawiązują do stanu twardości penisa w czasie zwodu. Dziwny pomysł na tytuły. I to bardzo. Ale mogę stwierdzić, że takie tytuły i takie nawiązanie może być zachęcające do obejrzenia serialu. Ja obejrzałem, bo lubię seriale i filmy LGBTQ. Gdy coś powstaje to staram się oglądać.

Serial Cucumber (Ogórek) i Banana (Banan) opowiadają o ludziach i o sytuacjach, które im się zdarzają. I smutne i radosne. Jak w prawdziwym życiu, czasami w zabawny sposób. Część postaci ciekawa, część oklepana, ale uważam, że warto obejrzeć.

I znowu Grudzień, i znowu zima

Ale czas szybko mija, gdy masz dużo do roboty. Ostatni raz pisałem w czerwcu, a znowu jest grudzień. Z każdym kolejnym 1. grudnia, nadal mam nadzieję, że w końcu wynajdą lek i szczepionkę na tego wirusa i będzie w życiu trochę łatwiej.

Jakby nie patrzeć,  moje życie toczy się w miarę normalnie. Powoli kończę studia, pracuję dalej w tej samej firmie z ciuchami i nadal występują problemy w komunikacji z moimi rodzicami.  Mam wrażenie, że to będzie nasz stały problem jeszcze przez dłuższy czas.

Nadal nie udało mi się znaleźć żadnego faceta. Chyba nawet się z żadnym nie umówiłem przez te pół roku.

Dzięki pracy w sklepie udało mi się przed końcem listopada kupić wszystkie prezenty na święta, więc jest plus ;)

I to byłoby na tyle z mojego życia. Nic ciekawego się nie dzieje,

wtorek, 14 czerwca 2016

Słodko-gorzko-ciężki okres.

Weekend zaczął się Żywą Biblioteką w Katowicach i Paradą Równości w Warszawie. Zakończył się strzelaniną w Orlando. Smutno mi, że takie rzeczy się dzieją, tylko dlatego, że jesteśmy homoseksualni. Jeszcze gorsza jest nienawiść do zmarłych, że są gorsi i nikt nie będzie za nimi płakał. Wszyscy jesteśmy ludźmi i wszyscy mamy prawo do życia, bycia sobą i spokoju! 

Nawet swojego ciężkiego okresu na uczelni i w pracy nie mam co porównywać do tego co przeżywają rodziny i bliscy ludzi, którzy zostali zabici.