czwartek, 13 listopada 2014

"W Jego Oczach" - recenzja

Można by powiedzieć, że jest to kolejny branżowy film o młodzieńczej miłości, których sporo powstało i jeszcze sporo powstanie. Według mnie i dobrze. Potrzeba takich filmów, które przedstawiają miłość, o którą trudno poza ekranem. Film pokazuje zwykłe problemy nastolatków, przyjaźnie, nieporozumienia, które czasem są wyolbrzymiane, jak to wśród nastolatków bywa.
Jednak ten film różni się jedną rzeczą. Bohaterem jest niewidomy chłopak. Czasami stara się radzić samemu, myśli o usamodzielnieniu. Ale także polega na swoich przyjaciołach. Bardzo mi się podobała jego postać, świetnie zagrana.
Film pokazuje, że ważniejsze jest to co widzi serce, a nie oczy. Jak to powiedział lis z Małego Księcia: "Dobrze widzi się tylko wtedy, gdy się patrzy sercem. Najważniejsze jest dla oczu niewidoczne."


wtorek, 14 października 2014

Piątek z trzeba pracami w tle

Ostatni piątek był po prostu niesamowity. W ciągu jednego dnia zdarzyło się tak dużo. To był 9-ty i ostatni dzień mojej pracy w markecie budowlanym. Bo "górze" nie spodobało się, że w jednym markecie pracują bracia. Wcześniej tego samego dnia spotkałem poprzedniego szefa, który dał mi wypłatę za wrzesień. Ten od remontów. Szkoda, że nie udało mu się kupić tego co chciał, ale chociaż kasa jest. A do tego zadzwonili z innej marketowej sieci na rozmowę o pracę. Gdybym wiedział wcześniej, że to mój ostatni dzień, to pewnie bym się umówił na tę rozmowę. Ale nie ma tego złego. Wydziergałem trochę kasy i kupuję 12-calowy laptop z 8gb ramu za 1500zł :) Staruszka, pc-ta trzeba odciążyć. Za dużo przeglądarek na raz (aż trzy). :D

wtorek, 30 września 2014

Dziwna wizja przyszłości - imaginacje mojego umysłu

Czasami to po prostu niesamowite, jakie myśli przychodzą do głowy. A właściwie całe historie. Długo się zastanawiałem czy o tej jednej napisać. Gdy zdarzało mi się pisać o czymś mniej związanym z prawdziwym życiem to łatwiej było o tym pisać. Np. tworzenie swoich alter ego w fantastycznym świecie, takich jak mag, druid, wilkołak. O wiele trudniej napisać coś co się wiąże mniej lub bardziej ściśle ze swoim życiem. Co mogłoby być jakąś wersją mojej przyszłości. Tyle starczy tytułem wstępu.
.......

Siedzę gdzieś w barze, sączę 20-letnią whisky i zastanawiam się nad jakimiś błahostkami. Jak to po alkoholu. W pewnej chwili zauważam, że jakiś 20-kilkuletni chłopak mi się przygląda, więc się do niego uśmiecham. On odpowiada tym samym, podnosi się i podchodzi.
On: Cześć, jestem X.
Ja: Miło mi cię poznać, nazywam się Pan Pozytywny.
X: Jak mija wieczór?
Ja: Przyjemnie. Dopóki alkoholu jest pod dostatkiem. A teraz to jeszcze lepiej. A co cię skłoniło, żeby zagadać do staruszka? (do tego mój uwodzący śmiech)
X: Staruszka? Nie wyglądasz tak staro, najwyżej na 40 lat. Poza tym lubię starszych od siebie.
Ja: Bardzo ci dziękuje, że na tyle mnie oceniasz. Gdy zdradzisz mi, ile ty masz lat, odwdzięczę się tym samym.
X: Uczciwy układ. Mam 22 lata.
Ja: Jaki młody. Do dziś pamiętam jaki byłem i co myślałem w tym wieku. Teraz to się może zdziwisz, ale ja mam 53 lata, więc trochę się pomyliłeś. 31 lat starszy jestem od ciebie.
X: Łał. Wiesz co, nie chcę zabrzmieć, jakbym ci schlebiał, ale naprawdę nie widać tego po tobie. Chyba z powodu słabo zaznaczonych zmarszczek na czole i tych wokół ust. Może te drugie są widoczne bardziej od tych na czole, ale wydaje mi się, że w tym wieku bardziej powinno je być widać. Czy robiłeś sobie jakąś operację plastyczną? (do tego ten jego szczery uśmiech)
Ja: Nie, nie. Zero operacji plastycznych. Kiedyś słyszałem, że ludzie bez zmartwień nie mają zmarszczek na czole. W moim przypadku jest inaczej. Przez większość czasu staram się nie pokazywać swoich zmartwień na twarzy, żeby moi najbliżsi się nie martwili. Choć i tak się martwią, bo wiedzą, że już od tak dawna jestem sam. A jeśli chodzi o zmarszczki mimiczne, to od wielu lat bardzo oszczędnie się uśmiecham, ale był taki okres kilku lat, przez które byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
X: Łał. Będziesz wyglądał młodziej jeśli będziesz nieszczęśliwy i będziesz pamiętał, żeby panować nad emocjami.
Ja: Osobiście nie radzę, tej opcji. Chyba, że już jesteś nieszczęśliwy. A właściwie.. Chciałbyś posłuchać, jak moje szczęście się zakończyło? Tzn może nie do końca, bo zawodowo się spełniłem, ale w zakresie uczuciowym. Postawię ci coś, żebyś nie musiał tych moich wspominek słuchać o suchym pysku.
X: Właściwie, czemu nie.. Dla mnie piwo.
Ja: Dla siebie też wezmę to samo co wcześniej. Nie wstawaj. Może i jestem stary, ale codziennie rano biegam i kilka razy w tygodniu pływam, a parę razy w miesiącu to nawet i siłownię zaliczę (uśmiecham się do niego szeroko). Zaraz wracam, chłopaku.

Ja: Panie Przystojny, daj mi to samo. Dla kolegi, który siedzi ze mną także to samo.
Barman: Już się robi, Panie Pozytywny. Widzę, że miłego chłopaka Pan poznał. Już dawno nie widziałem, żeby się Pan uśmiechał.
Ja: Jest zabawny, cieszę się, że do mnie zagadał. Czasami wygląda nawet uroczo. (do tego mój zawadiacki uśmiech)
Barman. Prawda. Taki niewinny. To dla Pana.
Ja: Dzięki. Za miłą rozmowę również, wracam do niego.

Ja: Już jestem, chwilę to zajęło.
X: Nawet 10 minut nie minęło, nie ma problemu. Obserwowałem ciebie i tego barmana. Znacie się?
Ja: Ano. Pewnie dlatego, że jestem jego szefem. (I znowu się uśmiecham, a on szeroko otwiera oczy).
X: Jesteś właścicielem tego klubu? Super. Dopiero cię poznałem, a co chwilę mnie zaskakujesz. Dobra to teraz opowiadaj .
Ja: Dobrze. Zdarzyło się to, gdy miałem 30 lat. Obroniłem magisterkę z psychologii. Zorganizowałem mały bankiet dla moich przyjaciół. Wszystko tak naprawdę miałem już dawno zaplanowane. Garnitury, sukienki wieczorowe, wino, a do tego karty z podziękowaniami i z zadaniami...

"-Witam was wszystkich, dziękuję za przybycie. Zaprosiłem was dzisiaj, bo jesteście mi najbliżsi i to z wami chcę uczcić ten kolejny zakończony etap w moim życiu. Pewnie już wszyscy wiecie, że obroniłem pracę magisterską z psychologii. Jej tematem jest wpływ otoczenia na psychikę osoby odmiennej orientacji seksualnej, w trakcie dorastania i w dorosłym życiu. Następne, czego bym chciał to zostanie psychoterapeutą. Teraz jestem już o 5 lat bliżej do tego celu (śmiech). No dobrze, nie będę tego przedłużał, bo każdy pewnie chciałby się już napić, nie tylko ja. Na początek dla każdego trochę szampana. Jako gospodarz, będę osobiście nalewał. Chociaż, nie udało mi się pracować jako kelner, mam nadzieję, że nie wypadnie mi coś z rąk (znowu śmiech). Dobrze. A tutaj mam dla was jeszcze takie karty dla każdego. Z podziękowaniami za wsparcie, za przyjaźń, itd. (śmiech). Będę wręczał je zaraz osobiście. Chcę zobaczyć wasze reakcje. A tutaj mam jeszcze drugi zestaw kart. Na tych są zadania na dzisiejszy wieczór. Nie martwcie się, nic gorszącego (i znowu śmiech - czy zawsze byłem taki zabawny?). Poproszę, żeby każdy wylosował po jednej. W tym czasie zacznę rozdawać te z podziękowaniami.

Po jakiś 5 minutach, gdy wszyscy wylosowali swoje zadania:
-No dobrze, widzę, że wszyscy już mają swoje zadania. Proszę, nie ujawniajcie swoich zadań. Dzięki temu wypełnią swoje zadanie i będzie zabawniej. Jest jednak jedno zadanie, o którym mogą wszyscy wiedzieć. Chciałem się kimś wyręczyć odnośnie kupna alkoholu (śmiech!). Wygląda na to, że czasami jest naprawdę leniwy. Poproszę osobę, która wylosowała to zadanie.

Podchodzi do mnie przyjaciółka. Widzę jej nie do końca zadowoloną minę. Mówię jej na osobności:
-Dziewczyno, nie martw się. Mam zapas wina i szampana, kupisz tylko jedną butelkę dla samej zabawy. Ważniejsza jest dla mnie druga część. Idąc do sklepu masz jeszcze kupić coś co ci się kojarzy ze mną i/lub czasem spędzonym ze mną. Obojętnie co. Chcę żeby to była niespodzianka.

Potem zabawa rozwijała się, tak jak planowałem. Ludzie się poznawali, było miło. Moja przyjaciółka przyniosła mi Nutellę. Na nią zawsze można liczyć! Chociaż na nią. Co się okazało, że nie mogłem liczyć na osobę mi najbliższą. Mojego chłopaka. Moją miłość. Już jakiś czas go nie widziałem, poszedłem go poszukać. I znalazłem go. W sypialni. Ale nie samego. To było okrutne. Na moim własnym przyjęciu. Oczywiście wielce zdziwiony, że ich nakryłem. W naszym łóżku! Zero wstydu. Już próbował się tłumaczyć, ale przerwałem mu, powiedziałem, że może się wynosić, nie obchodzi mnie gdzie. Niech zabierze swojego przydupasa ze sobą. A tego drugiego spytałem się, czy wiedział, że byliśmy ze sobą 5 lat? Pewnie wiedział. W tej chwili nic mnie już nie obchodziło. Zanim wyszli z sypialni, jeszcze temu drugiemu powiedziałem coś, czego długo żałowałem: 'Wiesz, że oboje mamy hiv? Misiek zaraził się ode mnie 3 lata temu, gdy chciał byśmy byli sobie bliżsi. Zaryzykował i się zakaził ode mnie. Teraz to się zastanowisz, gdy następnym razem będziesz pierdolił zajętych facetów!' I wyrzuciłem ich z domu. Nie mogłem na nich patrzeć. Gdy dwie moje najlepsze przyjaciółki podeszły pytając co się stało, widziałem że reszta też się martwi. Zdecydowałem się, że lepiej mieć to jak najszybciej za sobą, powiem wszystkim od razu:

-To tylko mój były chłopak wcześniej zakończył imprezę. Właśnie mnie zdradził, ale nie przejmujcie się. Impreza trwa nadal. Ja muszę się więcej napić, ale mam nadzieję, że będę trzymał fason do końca, w końcu jestem gospodarzem."

X: Ohh. Nie wiem co powiedzieć.
Ja: Nic nie mów. Napij się. Tak jak ja. Barman! Jeszcze raz to samo.
......

Prawie dwa tygodnie myślałem, żeby o tym napisać. Tak mocno utkwiło mi to w pamięci, że po prostu musiałem.

środa, 10 września 2014

Gadki-szmatki w pracy

Czasami to normalnie łeb pęka od tego o czym oni gadają. Jakim cudem w ogóle ich mózgi pozwalają na to, żeby ich gardła wypowiadały takie pierdoły? Dzisiaj rozmowa o długach zeszła na sposób życia gejów - nie trzeba się żenić, wydawać kasy, można znaleźć "ciotę", który będzie za ciebie sprzątał w domu i gotował albo faceta, który będzie na ciebie zarabiał. Więc chyba same plusy, co nie? :D

niedziela, 31 sierpnia 2014

Zacieśnianie przyjaźni

Wczoraj, w sobotę, miałem gorszy dzień w pracy. Zaczął się od rozlania na siebie farby - brudna jedna cała nogawka spodni. Przez 6 godzin męczyłem się wyrównując gładź na ścianach pod kaloryfery, tak że lał się ze mnie pot jak w saunie. Potem gdy się zbieraliśmy, okazało się, że zaginął mi plecak, w którym miałem spodnie, koszulkę, portfel i klucze. Przez 15 min szukaliśmy, ludzie się denerwowali i dzwonili po innych, którzy pojechali innymi środkami transportu. Okazało się, że komuś zachciało się go wyrzucić przez okno. "Po prostu zajebiście, później ci opowiem" - to napisałem kumplowi, z którym miałem pić wieczorem.

Wypiliśmy po kilka "whisky z colą" i powiedziałem mu, że jestem plusem. Po prostu zwyczajnie. I po prostu przyjął to do wiadomości. Teraz wiem, że mogę z nim pogadać o wszystkim. A to jest najważniejsze w przyjaźni. Że możesz polegać na przyjacielu.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Czuć radość

Ostatnio widziałem córkę mojego kuzyna. Odwiedzałem dziadków i akurat u nich byli ciocia i wujek (jej dziadkowie). Chyba ma już roczek, bardzo żywa. Gdy wyszliśmy na pole to zobaczyłem u niej taką radość, której dawno już nie widziałem (ani nie czułem - prawdę mówiąc już nie pamiętam kiedy). Skakała w kaszolach po kałużach. Ciotka uważała, żeby się mała nie przewróciła i nie była zadowolona, że zostaje ochlapywana, ale w końcu to jej wnuczka. Ten widok choć na chwilę stopił mi serce. Pomyślałem wtedy, że taką radość mógłbym czuć, gdybym się zakochał. Tak naprawdę. Mam nadzieję, że to jeszcze nastąpi.

A z nowych rzeczy to znalazłem pracę przy remoncie akademika. Może i na czarno, ale ważne, że jest i myślę, że trochę zarobię, może nawet kupię laptop! No i co, że muszę wstawać codziennie o 5.15, pracować przez 5 dni po 10h i w sobotę 6h? :)

PS. W pracy mam takiego przystojnego chłopaka, 2 lata młodszy. Czasami nie mogę się powstrzymać, żeby nie patrzeć na jego tyłek. Co się napatrzę to tyle moje ;P

sobota, 26 lipca 2014

Koniec kursu na Magazyniera

Hej hej. Wczoraj ukończyłem kurs. No i co, że pod koniec (prawie 2 tygodnie) głównie graliśmy na komputerach, a nie robiliśmy zadania, ale papierek jest. I do tego w języku angielskim też! :) Najbardziej wkurzające jest to, że przez 4 tygodnie panocki z UDT nie zdążyli wysłać uprawnień...
Ale będę miło wspominał ludzi z kursu, piwka integracyjne przed kursem, a do tego fajny kumpel z którym można o prawie wszystkim pogadać. Prawie. Zobaczymy kiedyś, może nie będzie tego prawie.

A teraz czekam na kasę za lipiec, bo chce sobie wreszcie kupić nowy telefon, bo ten mój to już wyłącza się kiedy chce. Ostatni raz kupuję używany telefon. Ale wytrzymał jakieś 3 lata, więc można "ciasteczku" wybaczyć (lg cookie kp500) . Ten co zamierzam kupić nie jest ani drogi ani wypasiony nie wiadomo jak. Nieduża, z aparatem 5mpx, Nokia Asha 503 i do tego wzmacniane szkło.
"Napaliłem się!" Jakby to powiedział Natsu Dragneel z Fairy Tail (taka seria anime o magach :]).

piątek, 4 lipca 2014

Bieganie - mój pierwszy raz! (tzn oprócz tego w szkole :P)

Od dawna myślałem o bieganiu i wreszcie się za to wziąłem. Kupiłem buty na targu. No i co że są do nogi! Mają odpowiednie podeszwy i dobrze się w nich biega :) Właśnie przebiegłem 4km. Ułaaa.. ale się ze mnie leje :) Trochę dyszałem, ale się cieszę. Mam nadzieję, że wytrwam. Pewnie mnie będzie jutro wszystko boleć, ale postaram się nie robić zbyt długiej przerwy, a potem robić to regularnie.
W trakcie myślałem: "Muszę dać radę. Chociaż tyle przebiec. No bez przesady. Jak się zmuszę, to dam radę." I jakoś to poszło :)

Jeszcze trochę i będę śmigał jak wiatr! ha! :D

sobota, 21 czerwca 2014

Kurs na magazyniera

Dostałem się na kurs magazyniera z wózkiem widłowym z urzędu pracy. Przeszedłem te cholerne formalności i badania lekarskie. Zaczęliśmy od wózków. Już od pierwszego dnia wsiedliśmy na wózki. Nie jest to takie trudne, tylko trzeba parę rzeczy wiedzieć. A tak w ogóle to w grupie mam chłopaka bi. W przerwach gadamy, nie jest nudno. Reszta głównie o mundialu gada, a z nim to na inne tematy możemy pogadać :)

sobota, 17 maja 2014

Batman i Superman


Ostatnio znalazłem taki filmik, a że lubię komiksy i bohaterów w ciasnych kostiumach, to go wstawiam. Może i stworzony przez fanów, bardzo mi się podoba takie napięcie seksualne między tymi bohaterami. Przykro, że Robin zostaje w tym momencie na lodzie :)

A tak mówiąc o wątkach homo w komiksach, to mój post, w którym trochę popisałem o tym zagadnieniu wyświetla się jako drugi (albo może już pierwszy po uaktualnieniu obrazka, który zniknął) w google pod hasłem: "homoseksualizm postaci komiksów", takim jaki jest tytuł postu :)




piątek, 16 maja 2014

"Zakazane miłości"

Książka "Zakazane miłości" Marty Konarzewskiej i Piotra Pacewicza jest zbiorem wywiadów. Tytuł jak najbardziej oddaje to co jest w środku - miłość niezgodną z heteronormą, wszechobecną w naszym kraju. Każdy z wywiadów jest ciekawą historią i z życia wziętą. Całość wspaniale się łączy, nawet z wywiadem z Romanem Giertychem - pokazuje jak trudna jest miłość nieheteronormatywna w naszym kraju. Sama miłość nie zawsze jest łatwa, nie zawsze odwzajemniona, to dlaczego tym co się udaje jeszcze utrudniać? Pewnie to wynika z zazdrości, nie tylko z głupoty i ograniczenia.

A jeśli chodzi o mnie, czytając tę książkę, spodobało mi się jak niesamowita może być seksualność człowieka. Spowodowała to, że sam kiedyś chciałbym eksperymentować ze swoją seksualnością, sprawdzić co mnie kręci.

środa, 14 maja 2014

Polska reakcja na Eurowizję

Jak dla mnie to kolejna żenada ze strony polaczków-katotalibanów. Te artykuły, wypowiedzi polityków, komentarze w internecie. Politycy, którzy nie zajmują się tym, czym powinni. Ludzie, którzy nie znają zasad Eurowizji, którzy używają tylko oczu, a o uszach kompletnie zapomnieli. To jest konkurs piosenki, śpiew powinien być najważniejszy. 

Nawet nie zamierzałem oglądać Eurowizji, po tym jak dowiedziałem się kogo nasz kraj wytypował. I wiele się po nich nie spodziewałem. Prawdę mówiąc w piosence "My Słowianie" widzę głównie słabe podejście do pokazania, że jako naród mamy dystans do siebie. Co kompletnie nie jest prawdą. Większość "prawdziwych" Polaków, kompletnie nie ma dystansu do siebie czy do innych. Kolejna rzecz to te wszechogarniające cycki w tych teledyskach i podteksty erotyczne, których ponoć nie ma wg Cleo. Do tego tekst jest ogólnie słaby. Ogólnie najsłabsza piosenka puszczana w radiu w ostatnim okresie. I o zgrozo wersja angielska brzmi jeszcze gorzej. Choć uwielbiam ten język, po prostu kaleczyło to moje uszy. Dobra, wystarczająco zmieszałem ich z błotem. Ale czasem trzeba.

Conchita Wurst, może muzycznie nie powala z nóg, ale z pewnością była o wiele lepsza od Cleo. Ludzie się przyczepiają do brody, tylko brodę widzą. Po prostu nie wiedzą, że to jest rola, w którą, jako drag queen, wcielił się Thomas Neuwirth. Można go porównać do aktora. Często się zdarza, że w filmach mężczyźni przebierają się za kobiety i na odwrót i jakoś to wielu nie dziwi. Wcielił się w rolę i tyle. A tu takie wielkie halo. Rzygać mi się chcę od takich porównań cycki vs broda. Po prostu im żal, że otrzymali ostatnie miejsce i nie mogą obiektywnie spojrzeć na sytuację. Cała Polska nie może spojrzeć obiektywnie.

A politycy? Czym się zajmują! Zamiast sprawami naszego kraju, to austriacką drag queen i tym żeby zmienić zasady konkursu. Kolejna zasłona dymna, by się nie zajmować tym co trzeba. Ja się nie dziwię, że to wygląda jak wygląda. Łącznie z długiem publicznym, który ciągle rośnie. Bardzo spodobał mi się wywiad w Dzień Dobry TVN duetu Wellman-Prokop z Tomaszem Adamkiem. Nie pozostawili na nim suchej nitki, ale zasługiwał na to. Może wyrażę zbytni hurraoptymizm wierząc, że wyniesie z tego jakieś wnioski?

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Sobota w Krakowie

Będąc w sobotę w Krakowie świetnie się bawiłem. Byłem na beneficie Queerowego Maja. Spotkałem wielu znajomych, kilka osób także poznałem. Bardzo podobał mi się kiermasz, na którym można było kupić gadżety za niewielkie pieniądze. Po dopłacie 5zł dostałem ciekawą książkę, za którą niedługo się zabiorę. Jadłem też niezły wegański pasztet, ale jak dla mnie to za dużo było w nim chili :) Moją ostrą przyprawą jest pieprz jednak. Też się wytańczyłem, co rzadko mi się zdarza, a z uśmiechem na twarzy oglądałem dziewczyny próbujące swoich sił na rurze. Tak wyglądała ta impreza, zorganizowana w klubie Seven z mojego punktu widzenia. Pierwszy raz tam byłem. Choć rura kojarzy się z Kitschem na Wielopolu, jest ciekawym aspektem takiego klubu. Można potańczyć i pośmiać się i pogratulować kondycji i gibkości. Spędzone tam 5 godzin będę mile wspominał.
Na następne 5 godzin przeniosłem się do Ciemnii. Dawno nie byłem, a głównie bywałem tam w tygodniu. Bardzo chciałem zobaczyć jak wyglądają tam Aftery do białego rana. I zobaczyłem ;] Najbardziej mnie zdziwił ten napływ ludzi w okolicach 5-7 rano. I rzeczywiście dotrwałem do wschodu słońca. Nawet spotkałem kilka kumpel z mojego rodzinnego miasta. Chodź krótko z nimi rozmawiałem, było naprawdę bardzo fajnie. Miło było je spotkać, bo rzadko je widuje. 
Już coraz mniej mnie dziwi. Weekend w Krakowie. Tu się może zdarzyć wszystko :)

piątek, 11 kwietnia 2014

Wiosna

Robi się coraz cieplej, ludzie coraz mniej na siebie wkładają. Nadeszła wiosna. Będąc w domu, a nie w Krakowie, nie widzę tak dużo studentów, facetów w moim wieku. Zamiast tego widzę chłopaków, którzy wyglądają coraz doroślej. 
Nadal szukam pracy, a dla zabicia czasu czytam książki, gram, oglądam seriale i anime (w tym yaoi).

Przypominam sobie facetów, którzy wpłynęli na mnie i/lub których lubię wspominać. 
Był taki chłopak, w moim wieku, z którym przeżyłem mój pierwszy raz. Było to przed moją osiemnastką. Może nie było wyjątkowo, ale było przyjemnie. Po piwie z masażem całego ciała. Wtedy naprawdę czułem się odprężony. Za mało się starałem, on także, więc nic z tego nie wyszło. Teraz mieszka w Wielkiej Brytanii i jest szczęśliwy.
Kolejny też w moim wieku. To też było w okolicach osiemnastki. Miły, ułożony. Znaliśmy się ze szkoły. Byliśmy na wyjeździe narciarskim z zakładu rodziców. Gdy byliśmy sami zainicjowałem pocałunek. Nie wiem czemu, ale zacząłem się śmiać. Tak naprawdę to nie wiem czemu. Dopiero niedawno pomyślałem o tym, że nawet nie pomyślałem jak się on z tym czuł, że się śmiałem. Gdyby było inaczej, może dalej byśmy się spotykali i dotąd bylibyśmy razem?
Jest też taki jeden chłopak, starszy ode mnie. Mieszka niedaleko. Nie znam go dobrze, choć uważam, że mógłby być moim ideałem. Czasami mnie to nawet dziwiło, że nie poczułem niczego do niego. Jak do większości. Podziwiam to, że z determinacją poszukuje miłości. Nie wiem czy bym tak potrafił.
Spotykałem się też z takim fajnym chłopakiem przez miesiąc. To już było w Krakowie. Przeżył też swoje, tak jak ja. Potem wyjechał i prawie rok siedział na Islandii. Nie mam z nim kontaktu. Szkoda.

Może nie powinno się zbytnio roztrząsać przeszłości, ale czasami nie da się tego powstrzymać.

sobota, 1 marca 2014

Powrót do domu

Gdy ma się dużo czasu wolnego myśli się o różnych rzeczach. Staram się czytać książki Stephena Kinga, by czymś się zająć. Akurat trafiłem pod rząd na dwie książki apokaliptyczne*. Ciekawe jakie duże jest tego prawdopodobieństwo :)
Myślę o przeszłości, jak było przed studiami, jak w trakcie studiów w Krakowie. Zauważyłem że jestem inny w Krakowie, a inny w rodzinnej miejscowości. Wiadomo, studia i nowi ludzie wpływają na człowieka. Rodzice i tak twierdzą, że się zmieniłem, gdy zacząłem studia w Krakowie. Odnośnie bycia gejem i światopoglądu.
Ja uważam, że Kraków pozwolił mi się otworzyć na ludzi i na świat. W liceum praktycznie z nikim nie nawiązałem bliższych znajomości, Nie czułem się sobą, gdy ludzie nie wiedzieli o mojej orientacji seksualnej, myślałem że mnie nie zrozumieją, więc udawałem że jest wszystko w porządku, chociaż tak nie było.
Gdy przyjechałem do Krakowa, to stwierdziłem, że żyje się raz, trzeba żyć w zgodzie ze sobą. Chyba nie do końca wyszło mi to na zdrowie** ( ;-] ). Uwolniłem się z klatki stworzonej przez rodziców, ale także przez siebie. Moja klatka tyczyła się kontaktów z ludźmi, których się bałem. A klatka rodziców stworzona była z zakazów, granic, restrykcji odnośnie alkoholu, imprez i nauki.
Teraz czuję, że mogę wrócić do stanu sprzed studiów. Będę robił wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Może dostanę pracę i nie będę musiał siedzieć bez przerwy w domu.

*Dwie apokaliptyczne książki Stefka, gdyby kogoś to interesowało, to Komórka i Bastion.
**Podkreślone zdanie wstawiam, żeby nie było tak cały czas na poważnie :D

piątek, 14 lutego 2014

Miłość a pożądanie

Jak odróżnić miłość od pożądania? Wiem, że wiele ludzi nie rozróżnia tych dwóch rzeczy, z czego wynikają problemu. Ja dokładnie wiem jak wygląda zaufanie, co do miłości niekoniecznie. Możliwe, że nigdy się nie zakochałem (oczywiście nie liczę pewnego zauroczenia w podstawówce do przyjaciółki którą znam od urodzenia - trwało to tylko kilka dni). Teoretycznie wiem jak powinno to wyglądać. Naczytałem się i naoglądałem się o tym. Myślisz cały czas o tej osobie - gdy się budzisz, gdy zasypiasz, gdy oddychasz. Jesteś szczęśliwy, gdy przebywasz z tą osobą. Mam nadzieję, że będzie mi to dane, bo przecież miłość jest ważniejsza niż pożądanie, prawda?

środa, 5 lutego 2014

Obrona pracy bez egzaminu

Stało się. Obroniłem pracę inżynierską. Szkoda, że nie zdałem tego cholernego egzaminu. Będę musiał jeszcze trochę poczekać na ten tytuł. Ale nie będę czekał bezczynnie. Życie. Trzeba podążać dalej tą ścieżką. 4.5 z projektu, 4.5 z obrony. Nie jest źle.

czwartek, 23 stycznia 2014

Sen

Miałem dziwny sen. Nie wiem czy to ze strachu, że nie uda mi się w tym roku uzyskać stopnia inżynieria i pokazuje drogę wyjścia?
Będąc gdzieś na mieście, byłem przedstawiany komuś. Nie wiem kto mnie przedstawiał i komu, ale usłyszałem o sobie wiele ciekawych rzeczy w stylu, że jestem socjologiem, psychoterapeutą edukatorem seksualnym i co najważniejsze, że pomagam ludziom.
Może i nie jest to takie wyssane z palca, bo będąc zakażonym, zmieniłem się trochę. Oprócz normalnej ścieżki życia, którą obrałem, chciałem też pomagać ludziom, chciałem robić coś pożytecznego. Myślałem o byciu edukatorem, to możliwe do pogodzenia z menedżerem produkcji, bo przeważnie nie ma tego za dużo godzin. Ale psychoterapeuta to zupełnie co innego, przeważnie to praca w pełnym wymiarze godzin, tak jak i produkcja.
Właściwie to kiedyś mi przyszło do głowy, że mój dzień mógłby wyglądać tak: psychoterapia przez dzień, wczesnym popołudniem edukacja seksualna, a wieczorami zarządzanie klubem :D No ale kiedy spać? :) A ja naprawdę lubie spać :P

Ostatni tydzień

Trochę się zastanawiałem czy o tym napisać, potem moje myśli pochłonęło to, co zwykle, czyli egzamin i praca inżynierska.
W tamtym tygodniu na basenie spotkałem kogoś, przed kim się otworzyłem i zostałem odrzucony. Gdy brałem prysznic po pływaniu, przechodził jakoś szybko i myślałem, że tylko mi się wydawało, że to on. Potem, gdy już ubierałem buty, chciałem sprawdzić, czy to rzeczywiście był on. Ociągałem się z kurtką i zobaczyłem go, to był on. Przechodził obok mnie i nie wiem czy mnie nie zauważył czy nie rozpoznał. Nie miałem ochoty z nim gadać. Jakiś rok o nim nie myślałem, a tego wieczora wszystko wróciło. Poznałem go w wieczór przed rozpoczęciem brania leków ARV. Upiłem się, gadaliśmy, było fajnie. Potem się przez jakiś czas spotykaliśmy, a potem mi powiedział, że nie jest gotowy na związek, że niedawno wyszedł z toksycznego związku. Niby powiedział, że zawsze będzie mnie wspierał i interesował się, ale więcej jakoś nie pisał, nie interesował się. Do teraz nie wiem, czy to była tylko wymówka.
A tak w ogóle to wczoraj mój genialny laptop-gruchot usunął mi mój projekt inżynierski... ehh co za życie...

czwartek, 9 stycznia 2014

W nowym roku

Dawno nie pisałem. Mam mało czasu, jestem rozkojarzony. W piątek piszę egzamin inżynierski i cały czas się uczę. Święta i sylwester jak zwykle, nie ma o czym pisać.
W ostatni weekend byłem w naszym domku z bali na działce w górach. Lubie tam jeździć. Spokojne, małe miasteczko. Robiłem dwie rzeczy, których dawno nie robiłem. Grałem w karty i jeździłem na łyżwach :) Było fajnie, nie za zimno i nie drogo :)
Jeszcze było coś dziwnego. W kościele ksiądz z mikrofonem wychodzi między ławy i pyta się jakiejś dziewczynki jak wygląda Jezus. Ona mówi, że go nie widać. A no tak, jest przykryty workiem na śmieci. Daje jakiemuś gościowi, żeby otworzył worek. A w worku znak "Stop". Pyta się potem co to oznacza w kwestii wiary, bla bla bla i jeszcze coś o postanowieniach noworocznych i że 90 parę procent z nich ludzie nie dotrzymują. Widać, że mu się nudzi :D