wtorek, 20 stycznia 2015

Sprzedawca, nie-inżynier.

Ostatnio mam gorszy okres. Znowu jeden termin nie zdany egzaminu inżynierskiego. W między czasie pracuję w weekendy w sklepie z odzieżą w galerii handlowej. Przynajmniej ta praca odciąga mnie od ponurych myśli. Miałem zamiar pisać drugi (i ostatni) termin w ten piątek, ale nie czuję się na siłach. Mogę pisać jeszcze w marcu i z tego skorzystam. I tak za bardzo nie mógłbym wrócić na dzienne studia. Muszę znaleźć sobie pracę z normalnym ubezpieczeniem w ciągu tego roku, ze względu na moje leki. Tyle decyzji, tak krótki czas, a rok 2016 będzie moim ćwierćwieczem! W ogóle się nie czuje na tyle. No może niezupełnie. Moje zmęczenie, leki itp. dają mi odczucie, że mam przynajmniej ze 40 lat, a mój wygląd i brak samodzielnego życia, że mam 18 lat. Czy można się czuć jednocześnie na 18 i 40 lat? Może jestem mocno trzepnięty, ale tak się czuję.

Hmm święta. Były, minęły, chętnie bym je odpuścił, żeby nie słyszeć mnożących się pytań na temat studiów od rodziny. Najgorzej jest z dziadkami. Ubzdurali sobie, że nadal będą mi dawać kieszonkowe, a co rusz wydają mnóstwo pieniędzy na leki, lekarzy i zabiegi, ale wiecie jak to z dziadkami, obrażą się jak nie weźmiesz pieniędzy, nie zjesz obiadu itd.
A sylwester? Spędzony w domu na pilnowaniu psa, żeby nie padł ze stresu, a przy okazji butelka wina, smakołyki i granie na komputerze. Wiem, że nie powinno się pić samemu wina, ale nic nie poradzę, że nie mam ochoty wychodzić z domu. WIEM, że mój post jest MAŁO pozytywny, ale nic nie poradzę. Nie zawsze jest dobrze i nie zawsze da się utrzymać pozytywną postawę.
W między czasie konsultuję ankiety od znajomych z Krakowa. Chociaż w ten sposób mam kontakt z moim ukochanym Krakowem.