czwartek, 23 stycznia 2014

Sen

Miałem dziwny sen. Nie wiem czy to ze strachu, że nie uda mi się w tym roku uzyskać stopnia inżynieria i pokazuje drogę wyjścia?
Będąc gdzieś na mieście, byłem przedstawiany komuś. Nie wiem kto mnie przedstawiał i komu, ale usłyszałem o sobie wiele ciekawych rzeczy w stylu, że jestem socjologiem, psychoterapeutą edukatorem seksualnym i co najważniejsze, że pomagam ludziom.
Może i nie jest to takie wyssane z palca, bo będąc zakażonym, zmieniłem się trochę. Oprócz normalnej ścieżki życia, którą obrałem, chciałem też pomagać ludziom, chciałem robić coś pożytecznego. Myślałem o byciu edukatorem, to możliwe do pogodzenia z menedżerem produkcji, bo przeważnie nie ma tego za dużo godzin. Ale psychoterapeuta to zupełnie co innego, przeważnie to praca w pełnym wymiarze godzin, tak jak i produkcja.
Właściwie to kiedyś mi przyszło do głowy, że mój dzień mógłby wyglądać tak: psychoterapia przez dzień, wczesnym popołudniem edukacja seksualna, a wieczorami zarządzanie klubem :D No ale kiedy spać? :) A ja naprawdę lubie spać :P

Ostatni tydzień

Trochę się zastanawiałem czy o tym napisać, potem moje myśli pochłonęło to, co zwykle, czyli egzamin i praca inżynierska.
W tamtym tygodniu na basenie spotkałem kogoś, przed kim się otworzyłem i zostałem odrzucony. Gdy brałem prysznic po pływaniu, przechodził jakoś szybko i myślałem, że tylko mi się wydawało, że to on. Potem, gdy już ubierałem buty, chciałem sprawdzić, czy to rzeczywiście był on. Ociągałem się z kurtką i zobaczyłem go, to był on. Przechodził obok mnie i nie wiem czy mnie nie zauważył czy nie rozpoznał. Nie miałem ochoty z nim gadać. Jakiś rok o nim nie myślałem, a tego wieczora wszystko wróciło. Poznałem go w wieczór przed rozpoczęciem brania leków ARV. Upiłem się, gadaliśmy, było fajnie. Potem się przez jakiś czas spotykaliśmy, a potem mi powiedział, że nie jest gotowy na związek, że niedawno wyszedł z toksycznego związku. Niby powiedział, że zawsze będzie mnie wspierał i interesował się, ale więcej jakoś nie pisał, nie interesował się. Do teraz nie wiem, czy to była tylko wymówka.
A tak w ogóle to wczoraj mój genialny laptop-gruchot usunął mi mój projekt inżynierski... ehh co za życie...

czwartek, 9 stycznia 2014

W nowym roku

Dawno nie pisałem. Mam mało czasu, jestem rozkojarzony. W piątek piszę egzamin inżynierski i cały czas się uczę. Święta i sylwester jak zwykle, nie ma o czym pisać.
W ostatni weekend byłem w naszym domku z bali na działce w górach. Lubie tam jeździć. Spokojne, małe miasteczko. Robiłem dwie rzeczy, których dawno nie robiłem. Grałem w karty i jeździłem na łyżwach :) Było fajnie, nie za zimno i nie drogo :)
Jeszcze było coś dziwnego. W kościele ksiądz z mikrofonem wychodzi między ławy i pyta się jakiejś dziewczynki jak wygląda Jezus. Ona mówi, że go nie widać. A no tak, jest przykryty workiem na śmieci. Daje jakiemuś gościowi, żeby otworzył worek. A w worku znak "Stop". Pyta się potem co to oznacza w kwestii wiary, bla bla bla i jeszcze coś o postanowieniach noworocznych i że 90 parę procent z nich ludzie nie dotrzymują. Widać, że mu się nudzi :D