poniedziałek, 30 września 2013

Dzień Chłopaka

Można by powiedzieć, że dzień jak co dzień, gdy nie ma się chłopaka. Ale jednak dzisiaj się coś zdarzyło. Odzyskałem spokój po prawie 2 tygodniach małego dołka. Udało mi się zdać ostatni egzamin w sesji, choć się z nim długo męczyłem, aż do dzisiaj. Jutro wracam do Krakowa, do mojego miejsca, do mojego życia :)

czwartek, 19 września 2013

Tęcza

Byłem dzisiaj w Krakowie na szkoleniu. Bardzo profesjonalne, dużo się dowiedziałem. Jeszcze jutro od 9 do 16 , test i certyfikat :)
Miałem spać w Krakowie, ale oczywiście mojej mamie się to nie spodobało. Łagodnie rzecz ujmując...
Jak wracając do domu, autobus wjechał do mojego miasta zaczęło kropić. Myślę sobie, cholera żeby nie zaczęło jeszcze padać, ten dzień był naprawdę męczący (9-16, pobudka o 5). Ale odwracam się w stronę okna i widzę, piękną tęczę :) I do tego dużą.
Pomyślałem, że może jak wrócę to się mama trochę uspokoi. Żeby się tak denerwować o wszystko? Mam 22 lata.. Jednak się uspokoiła. To na dzisiaj. Ale serio jak wrócę do Krakowa od października to muszę znaleźć sobie jakąś pracę, bo z nią nie wytrzymam.
Przynajmniej tęcza była :D


sobota, 14 września 2013

Kto w Polsce ma HIV? - recenzja

Napisałem wcześniej krótkiego news'a o tym, że książka wyszła i że mam zamiar ją przeczytać. I udało się. Dzięki mojej przyjaciółce, która mi tę książkę pożyczyła. Bardzo ci dziękuję, A. :)Wiem, że to nie jest taki drogi wydatek, ale jeśli spojrzeć na to ile książek chciałbym mieć w swojej biblioteczce, to na razie nie chcę wybierać, a żeby kupić je wszystkie to musiałbym się nieźle zadłużyć. Znowu wychodzi ze mnie biedny student.


Jakub Janiszewski bardzo dobrze opisuje sytuację HIV/AIDS w Polsce. Na początek jeden plus całej sytuacji. Mamy finansowane leki antyretrowirusowe. Nie ma z tym problemu. Ale problemów jest cała masa. Począwszy od edukacji seksualnej, profilaktyki, testowania, a czasami nawet wśród służby zdrowia. Zarażają się już bardzo młodzi ludzie, którzy nie uświadamiają sobie, że nie jest aż tak trudno się zarazić (zarażają się już nawet 15-latkowie). .Przez to, że nie ma odpowiedniej edukacji seksualnej, to ludzie się nie badają, bo myślą że to ich nie dotyczy. Zdarza się że służba zdrowa ma cię za trędowatego, lubią sobie o tym poplotkować. Albo co mnie zawsze ciekawi: po co na każdym skierowaniu rozpoznanie HIV? Nawet na RTG klatki piersiowej?
Janiszewski pokazuje sytuację w Polsce, jak to było na początku i teraz, że tak naprawdę mało się zmienia. Że oprócz leków, Ministerstwo Zdrowia i Krajowe Centrum ds. AIDS nic nie robią. Cieszą się z małej wykrywalności zakażeń, ale z drugiej strony 2 czy 3 razy tyle ludzi nie wie że jest chora niż ci co wiedzą. Także opisuje historie kilku osób, walki z zakażeniem, a także śmierć. O tym, że lekarze nie zauważają u kogoś objawów, które mogą wskazywać na aids. Jedni powiedzą, że każdy z osobna powinien wiedzieć czy miał sytuacje ryzykowne. Ale z drugiej strony jak się chodzi przez 2 lata po lekarzach czy szpitalach, to też powinni coś zauważyć.
Bardzo polecam tę książkę, bo pokazuje trudną prawdę do zaakceptowania, a także ile trzeba zmienić, by było dobrze. Co chwilę czytam informacje odnośnie testów szczepionek i leku na HIV. Jak tak dalej pójdzie to gdy te rzeczy wyjdą, to my jeszcze przez wiele wiele lat będziemy się zmagać z wyleczeniem wszystkich nieświadomych tego.

"Bądź bardziej optymistyczny"

Ostatnio ktoś mi napisał, że często piszę pesymistycznie, a powinienem więcej pisać optymistycznie. Myślałem nad tym trochę. Często piszę o swoich przemyśleniach i odczuciach na jakiś temat. Nie da się o wszystkich pisać optymistycznie. Rzadko nawet patrzę pod tym kątem na moje teksty. To co piszę jest zgodne ze mną. Bycie pozytywnym, oprócz stwierdzenia faktu, że mam wirusa, odnosi się do postawy, do tego jak chcę żyć i jak chcę, żeby odbierali mnie inni. A poza tym  to byłoby to strasznie nudne, gdybym opisywał wszystko tak cukierkowo :D

poniedziałek, 9 września 2013

Jeden dzień w Krakowie po raz drugi

Sprawozdanie z praktyki zaliczone. No i co, że facet, by mnie spytać o co chodzi, przeglądał Wikipedię :) Niewyspany, jakieś 2 godziny snu, więc nie chciało mi się za bardzo szwendać po Krakowie, więc wróciłem do domu. I tyle :)

piątek, 6 września 2013

Jeden dzień w Krakowie

Pobudka o 5.30 by pojechać do Krakowa. Odebrałem indeksy od koleżanki, starosta grupy w końcu. Zaliczyłem jeden przedmiot. Troszkę ze mnie wyciągnęła, ale się udało. Myślę, że była w dobrym humorze, po tym, że poinformowałem, że źle została wpisana ocena na wirtualnej uczelni pod rubryką ocena końcowa, której nie powinienem jeszcze mieć. Zostaje mi egzamin i sprawozdanie z praktyki do napisania. To kolejny tydzień wyjęty z życia na naukę.
Obiad minął bardzo fajnie, zjedliśmy w restauracji chińsko-tajskiej. Rozmawialiśmy o róznych rzeczach, choć ja głównie słuchałem. Nie wiem z czego to wynika. Może moje życie jest takie nudne, że nie mam o czym opowiadać? Siedzieliśmy jeszcze na ławce w Parku Krakowskim. Mieliśmy super widok na fontannę :)
Wracając z busem spotkałem dwoje znajomych. Chyba wyszło na to, że zainteresowali się sobą, cały czas gadali, a ja słuchałem. Do jednego busa nie udało nam się wsiąść, za dużo ludzi, nawet nie stanął. Więc poszliśmy na dworzec. Gadali o podróżach, OFE, pracy, czasami wtrącałem swoje trzy grosze. Trochę trudno się gada, gdy idziesz w miarę szybko w dżinsach-rurkach, które jak ci się trochę zsuną to cię obcierają :D Tym razem udało nam się wsiąść :)

środa, 4 września 2013

Czym jest szczęście?

Life is suffering, pain, indifference. Sometimes life is a happiness, if you're lucky.
Życie jest cierpieniem, bólem, obojętnością. Czasami życie jest też szczęściem, jeśli masz szczęście.


Właśnie mi tak przyszło do głowy czy bycie szczęśliwym to coś na co można zasłużyć czy po prostu się zdarza? Słyszałem o karmie, która zakłada, że jak się robi dobre uczynki to potem te uczynki wracają do ciebie. 
Ostatnio dawałem korepetycje z matmy, dziewczyna zdała to co miała zdać, więc jest fajnie :) od razu mnie to podniosło na duchu. Zobaczy się czy moja sesja wrześniowa pójdzie dobrze. 
A czym jest dla mnie szczęście? Bycie z kimś kogo kocham z wzajemnością, szczerość, wspólne mieszkanie, budzenie i zasypianie razem, całus na przywitanie i pożegnanie, wspólne posiłki, jakiś film i butelka czerwonego wina. Z kimś, z kim będę czuł, że tworzę rodzinę, poważny związek, ale nie bez spontaniczności. Najpierw będziemy przyspieszać, a na stare lata powoli zwalniać :) takie cuda mi się marzą. Bo jak na razie to należy tylko do sfery marzeń...

Na szczęście w piątek jadę do Krakowa na uczelnię, jedną rzecz wyjaśnić, może pozbierać jakieś wpisy. Wyrwę się z domu. Umówiłem się też na obiad, ciekawe co z tego wyniknie :)
Jeśli mam czegoś oczekiwać od życia, to chyba muszę ruszyć się z miejsca i zdobyć to sam :)

wtorek, 3 września 2013

Kolejny nudny dzień w domu. Za dużo Dextera, za mało nauki na kampanię wrześniową. Wkurzam się, bo te przedmioty w ogóle mi nie są potrzebne.

Znowu odezwała się moja samotność w domu, z nikim nie mogę normalnie porozmawiać, słyszę tylko kłótnie rodziców, krzyki, wahania nastrojów matki. Nie mogę się doczekać powrotu do Krakowa.

poniedziałek, 2 września 2013

Religia - czym jest w Polsce


Religia, w odróżnieniu do wiary, coraz bardziej staje się dla mnie wyświechtanym słowem. Religia coraz częściej stosowana jest jako inny rodzaj władzy nad ludźmi, bardziej ukryty, bo niewielu to widzi. W naszym kraju wciska się dzieciom od 5 roku życia, że Bóg istnieje i co tam Jezus zrobił, mimo że dzieci tego w ogóle nie rozumieją. Gdyby nie było obowiązkowej religii, a tylko wolny wybór w wieku 18 lat, to może co 10 osoba stwierdziłaby, że chce być katolikiem. Chrzest, komunia i bierzmowanie to sakramenty, wydarzenia, które nakręcają młodych ludzi do tego, by "wierzyć" w Boga. A potem księża mówią o tym, że wiara katolicka jest bardzo ważna w naszym kraju. Chyba żeby płacić na nich. Oni to nakręcają od wieków.

Po co mi Bóg, który pozwala na cierpienie dobrych ludzi. Gdyby był wszechmocny to nie byłoby wojen i chorób na świecie. Może i Bóg mógłby być dobry i łaskawy, ale "prawdziwi katolicy" i "pasterze" doszczętnie mi go obrzydzili i utraciłem wiarę w niego w wieku 16 lat. Wtedy już byłem pewny, że jestem gejem, jakieś 2 lata po pierwszym symptomie. Ludzie przedstawiają Boga w taki sposób, żeby im się opłacało. Jak wybiórcze przedstawianie pisma świętego. To co pasuje to wykrzykuję na głos, a to co nie to ukrywam gdzieś głęboko, bo może ludziom się nie będzie chciało przeczytać i nie zauważą.

W moim domu bardziej wykorzystuje się kwestie finansowe, by mieć na mnie jakiś wpływ. Przez to, że nie zarabiam jeszcze na swoje utrzymanie, muszę wykonywać parę "obowiązków domowych". Można zrozumieć, że wśród nich jest sprzątanie, prasowanie, podlewanie grządek na polu, czy dawanie jedzenia kurom i psom. Ale chodzenie do kościoła jako obowiązek domownika? To jest chyba najgłupsza rzecz, którą usłyszałem od mojej matki. Gdy byłem młodszy to zdarzało się, że moi rodzice nie zawsze chodzili do kościoła w niedziele. Słyszałem wymówki w stylu: "nie mam czasu, przygotowuję imprezę", "pójdę w sobotę wieczorem, to tak jakby się poszło w niedzielę". A gdy zacząłem chodzić do szkoły średniej, to zaczęli, jakby na pokaz specjalnie mnie pilnować, czy aby chodzę do tego kościoła. Tak jakby nie wiedzieli, że to już niczego nie zmieni. Jak dla mnie to bardziej im zależy na tym, żeby przypadkiem ludzie z osiedla nie gadali, że "syn tych co mieszkają zaraz przy kościele, nie chodzi na mszę!". Przecież byłby to istny skandal.

A tak w ogóle, gdy czytam te news'y o religii w szkołach, krzyżach, święceniach boisk i innych budynków to mam wrażenie, że Polska to jakiś pieprzony Zamiejscowy Ośrodek Watykanu. Może i z nazwy nie jest to państwo wyznaniowe, ale po zmianie nazwy niewiele trzeba by zmieniać.