wtorek, 30 września 2014

Dziwna wizja przyszłości - imaginacje mojego umysłu

Czasami to po prostu niesamowite, jakie myśli przychodzą do głowy. A właściwie całe historie. Długo się zastanawiałem czy o tej jednej napisać. Gdy zdarzało mi się pisać o czymś mniej związanym z prawdziwym życiem to łatwiej było o tym pisać. Np. tworzenie swoich alter ego w fantastycznym świecie, takich jak mag, druid, wilkołak. O wiele trudniej napisać coś co się wiąże mniej lub bardziej ściśle ze swoim życiem. Co mogłoby być jakąś wersją mojej przyszłości. Tyle starczy tytułem wstępu.
.......

Siedzę gdzieś w barze, sączę 20-letnią whisky i zastanawiam się nad jakimiś błahostkami. Jak to po alkoholu. W pewnej chwili zauważam, że jakiś 20-kilkuletni chłopak mi się przygląda, więc się do niego uśmiecham. On odpowiada tym samym, podnosi się i podchodzi.
On: Cześć, jestem X.
Ja: Miło mi cię poznać, nazywam się Pan Pozytywny.
X: Jak mija wieczór?
Ja: Przyjemnie. Dopóki alkoholu jest pod dostatkiem. A teraz to jeszcze lepiej. A co cię skłoniło, żeby zagadać do staruszka? (do tego mój uwodzący śmiech)
X: Staruszka? Nie wyglądasz tak staro, najwyżej na 40 lat. Poza tym lubię starszych od siebie.
Ja: Bardzo ci dziękuje, że na tyle mnie oceniasz. Gdy zdradzisz mi, ile ty masz lat, odwdzięczę się tym samym.
X: Uczciwy układ. Mam 22 lata.
Ja: Jaki młody. Do dziś pamiętam jaki byłem i co myślałem w tym wieku. Teraz to się może zdziwisz, ale ja mam 53 lata, więc trochę się pomyliłeś. 31 lat starszy jestem od ciebie.
X: Łał. Wiesz co, nie chcę zabrzmieć, jakbym ci schlebiał, ale naprawdę nie widać tego po tobie. Chyba z powodu słabo zaznaczonych zmarszczek na czole i tych wokół ust. Może te drugie są widoczne bardziej od tych na czole, ale wydaje mi się, że w tym wieku bardziej powinno je być widać. Czy robiłeś sobie jakąś operację plastyczną? (do tego ten jego szczery uśmiech)
Ja: Nie, nie. Zero operacji plastycznych. Kiedyś słyszałem, że ludzie bez zmartwień nie mają zmarszczek na czole. W moim przypadku jest inaczej. Przez większość czasu staram się nie pokazywać swoich zmartwień na twarzy, żeby moi najbliżsi się nie martwili. Choć i tak się martwią, bo wiedzą, że już od tak dawna jestem sam. A jeśli chodzi o zmarszczki mimiczne, to od wielu lat bardzo oszczędnie się uśmiecham, ale był taki okres kilku lat, przez które byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
X: Łał. Będziesz wyglądał młodziej jeśli będziesz nieszczęśliwy i będziesz pamiętał, żeby panować nad emocjami.
Ja: Osobiście nie radzę, tej opcji. Chyba, że już jesteś nieszczęśliwy. A właściwie.. Chciałbyś posłuchać, jak moje szczęście się zakończyło? Tzn może nie do końca, bo zawodowo się spełniłem, ale w zakresie uczuciowym. Postawię ci coś, żebyś nie musiał tych moich wspominek słuchać o suchym pysku.
X: Właściwie, czemu nie.. Dla mnie piwo.
Ja: Dla siebie też wezmę to samo co wcześniej. Nie wstawaj. Może i jestem stary, ale codziennie rano biegam i kilka razy w tygodniu pływam, a parę razy w miesiącu to nawet i siłownię zaliczę (uśmiecham się do niego szeroko). Zaraz wracam, chłopaku.

Ja: Panie Przystojny, daj mi to samo. Dla kolegi, który siedzi ze mną także to samo.
Barman: Już się robi, Panie Pozytywny. Widzę, że miłego chłopaka Pan poznał. Już dawno nie widziałem, żeby się Pan uśmiechał.
Ja: Jest zabawny, cieszę się, że do mnie zagadał. Czasami wygląda nawet uroczo. (do tego mój zawadiacki uśmiech)
Barman. Prawda. Taki niewinny. To dla Pana.
Ja: Dzięki. Za miłą rozmowę również, wracam do niego.

Ja: Już jestem, chwilę to zajęło.
X: Nawet 10 minut nie minęło, nie ma problemu. Obserwowałem ciebie i tego barmana. Znacie się?
Ja: Ano. Pewnie dlatego, że jestem jego szefem. (I znowu się uśmiecham, a on szeroko otwiera oczy).
X: Jesteś właścicielem tego klubu? Super. Dopiero cię poznałem, a co chwilę mnie zaskakujesz. Dobra to teraz opowiadaj .
Ja: Dobrze. Zdarzyło się to, gdy miałem 30 lat. Obroniłem magisterkę z psychologii. Zorganizowałem mały bankiet dla moich przyjaciół. Wszystko tak naprawdę miałem już dawno zaplanowane. Garnitury, sukienki wieczorowe, wino, a do tego karty z podziękowaniami i z zadaniami...

"-Witam was wszystkich, dziękuję za przybycie. Zaprosiłem was dzisiaj, bo jesteście mi najbliżsi i to z wami chcę uczcić ten kolejny zakończony etap w moim życiu. Pewnie już wszyscy wiecie, że obroniłem pracę magisterską z psychologii. Jej tematem jest wpływ otoczenia na psychikę osoby odmiennej orientacji seksualnej, w trakcie dorastania i w dorosłym życiu. Następne, czego bym chciał to zostanie psychoterapeutą. Teraz jestem już o 5 lat bliżej do tego celu (śmiech). No dobrze, nie będę tego przedłużał, bo każdy pewnie chciałby się już napić, nie tylko ja. Na początek dla każdego trochę szampana. Jako gospodarz, będę osobiście nalewał. Chociaż, nie udało mi się pracować jako kelner, mam nadzieję, że nie wypadnie mi coś z rąk (znowu śmiech). Dobrze. A tutaj mam dla was jeszcze takie karty dla każdego. Z podziękowaniami za wsparcie, za przyjaźń, itd. (śmiech). Będę wręczał je zaraz osobiście. Chcę zobaczyć wasze reakcje. A tutaj mam jeszcze drugi zestaw kart. Na tych są zadania na dzisiejszy wieczór. Nie martwcie się, nic gorszącego (i znowu śmiech - czy zawsze byłem taki zabawny?). Poproszę, żeby każdy wylosował po jednej. W tym czasie zacznę rozdawać te z podziękowaniami.

Po jakiś 5 minutach, gdy wszyscy wylosowali swoje zadania:
-No dobrze, widzę, że wszyscy już mają swoje zadania. Proszę, nie ujawniajcie swoich zadań. Dzięki temu wypełnią swoje zadanie i będzie zabawniej. Jest jednak jedno zadanie, o którym mogą wszyscy wiedzieć. Chciałem się kimś wyręczyć odnośnie kupna alkoholu (śmiech!). Wygląda na to, że czasami jest naprawdę leniwy. Poproszę osobę, która wylosowała to zadanie.

Podchodzi do mnie przyjaciółka. Widzę jej nie do końca zadowoloną minę. Mówię jej na osobności:
-Dziewczyno, nie martw się. Mam zapas wina i szampana, kupisz tylko jedną butelkę dla samej zabawy. Ważniejsza jest dla mnie druga część. Idąc do sklepu masz jeszcze kupić coś co ci się kojarzy ze mną i/lub czasem spędzonym ze mną. Obojętnie co. Chcę żeby to była niespodzianka.

Potem zabawa rozwijała się, tak jak planowałem. Ludzie się poznawali, było miło. Moja przyjaciółka przyniosła mi Nutellę. Na nią zawsze można liczyć! Chociaż na nią. Co się okazało, że nie mogłem liczyć na osobę mi najbliższą. Mojego chłopaka. Moją miłość. Już jakiś czas go nie widziałem, poszedłem go poszukać. I znalazłem go. W sypialni. Ale nie samego. To było okrutne. Na moim własnym przyjęciu. Oczywiście wielce zdziwiony, że ich nakryłem. W naszym łóżku! Zero wstydu. Już próbował się tłumaczyć, ale przerwałem mu, powiedziałem, że może się wynosić, nie obchodzi mnie gdzie. Niech zabierze swojego przydupasa ze sobą. A tego drugiego spytałem się, czy wiedział, że byliśmy ze sobą 5 lat? Pewnie wiedział. W tej chwili nic mnie już nie obchodziło. Zanim wyszli z sypialni, jeszcze temu drugiemu powiedziałem coś, czego długo żałowałem: 'Wiesz, że oboje mamy hiv? Misiek zaraził się ode mnie 3 lata temu, gdy chciał byśmy byli sobie bliżsi. Zaryzykował i się zakaził ode mnie. Teraz to się zastanowisz, gdy następnym razem będziesz pierdolił zajętych facetów!' I wyrzuciłem ich z domu. Nie mogłem na nich patrzeć. Gdy dwie moje najlepsze przyjaciółki podeszły pytając co się stało, widziałem że reszta też się martwi. Zdecydowałem się, że lepiej mieć to jak najszybciej za sobą, powiem wszystkim od razu:

-To tylko mój były chłopak wcześniej zakończył imprezę. Właśnie mnie zdradził, ale nie przejmujcie się. Impreza trwa nadal. Ja muszę się więcej napić, ale mam nadzieję, że będę trzymał fason do końca, w końcu jestem gospodarzem."

X: Ohh. Nie wiem co powiedzieć.
Ja: Nic nie mów. Napij się. Tak jak ja. Barman! Jeszcze raz to samo.
......

Prawie dwa tygodnie myślałem, żeby o tym napisać. Tak mocno utkwiło mi to w pamięci, że po prostu musiałem.

środa, 10 września 2014

Gadki-szmatki w pracy

Czasami to normalnie łeb pęka od tego o czym oni gadają. Jakim cudem w ogóle ich mózgi pozwalają na to, żeby ich gardła wypowiadały takie pierdoły? Dzisiaj rozmowa o długach zeszła na sposób życia gejów - nie trzeba się żenić, wydawać kasy, można znaleźć "ciotę", który będzie za ciebie sprzątał w domu i gotował albo faceta, który będzie na ciebie zarabiał. Więc chyba same plusy, co nie? :D