niedziela, 14 lipca 2013

Byłem dzisiaj w kościele.Nie żeby mi było to do czegoś potrzebne. Nie jestem wierzący. Raczej dlatego by mieć spokój z rodzicami. Na pewno mama przepyta mnie z tego co było na kazaniu jak wrócą z działki. Jakby nie rozumiała, że jestem już dorosły i nie zmieni to tego co myślę i co czuję. A to że jeszcze mnie utrzymują to nie znaczy, że mam robić wszystko co chce.
A gdy tak stałem i na pokaz przykładałem rękę do klatki piersiowej na słowa "moja wina", przyszła mi myśl. Ciekawe, czy jeśli warunkiem bycia katolikiem byłoby samobiczowanie, to czy by to robili. :D
Czasami to po prostu głupie myśli przychodzą. W późniejszej części mszy na szczęście miałem możliwość patrzenia na fajny tyłek, dzięki temu nie przysypiałem :D

Słucham Losing My Religion zespołu R.E.M. Bardzo adekwatna :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz