poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Sobota w Krakowie

Będąc w sobotę w Krakowie świetnie się bawiłem. Byłem na beneficie Queerowego Maja. Spotkałem wielu znajomych, kilka osób także poznałem. Bardzo podobał mi się kiermasz, na którym można było kupić gadżety za niewielkie pieniądze. Po dopłacie 5zł dostałem ciekawą książkę, za którą niedługo się zabiorę. Jadłem też niezły wegański pasztet, ale jak dla mnie to za dużo było w nim chili :) Moją ostrą przyprawą jest pieprz jednak. Też się wytańczyłem, co rzadko mi się zdarza, a z uśmiechem na twarzy oglądałem dziewczyny próbujące swoich sił na rurze. Tak wyglądała ta impreza, zorganizowana w klubie Seven z mojego punktu widzenia. Pierwszy raz tam byłem. Choć rura kojarzy się z Kitschem na Wielopolu, jest ciekawym aspektem takiego klubu. Można potańczyć i pośmiać się i pogratulować kondycji i gibkości. Spędzone tam 5 godzin będę mile wspominał.
Na następne 5 godzin przeniosłem się do Ciemnii. Dawno nie byłem, a głównie bywałem tam w tygodniu. Bardzo chciałem zobaczyć jak wyglądają tam Aftery do białego rana. I zobaczyłem ;] Najbardziej mnie zdziwił ten napływ ludzi w okolicach 5-7 rano. I rzeczywiście dotrwałem do wschodu słońca. Nawet spotkałem kilka kumpel z mojego rodzinnego miasta. Chodź krótko z nimi rozmawiałem, było naprawdę bardzo fajnie. Miło było je spotkać, bo rzadko je widuje. 
Już coraz mniej mnie dziwi. Weekend w Krakowie. Tu się może zdarzyć wszystko :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz