piątek, 6 września 2013

Jeden dzień w Krakowie

Pobudka o 5.30 by pojechać do Krakowa. Odebrałem indeksy od koleżanki, starosta grupy w końcu. Zaliczyłem jeden przedmiot. Troszkę ze mnie wyciągnęła, ale się udało. Myślę, że była w dobrym humorze, po tym, że poinformowałem, że źle została wpisana ocena na wirtualnej uczelni pod rubryką ocena końcowa, której nie powinienem jeszcze mieć. Zostaje mi egzamin i sprawozdanie z praktyki do napisania. To kolejny tydzień wyjęty z życia na naukę.
Obiad minął bardzo fajnie, zjedliśmy w restauracji chińsko-tajskiej. Rozmawialiśmy o róznych rzeczach, choć ja głównie słuchałem. Nie wiem z czego to wynika. Może moje życie jest takie nudne, że nie mam o czym opowiadać? Siedzieliśmy jeszcze na ławce w Parku Krakowskim. Mieliśmy super widok na fontannę :)
Wracając z busem spotkałem dwoje znajomych. Chyba wyszło na to, że zainteresowali się sobą, cały czas gadali, a ja słuchałem. Do jednego busa nie udało nam się wsiąść, za dużo ludzi, nawet nie stanął. Więc poszliśmy na dworzec. Gadali o podróżach, OFE, pracy, czasami wtrącałem swoje trzy grosze. Trochę trudno się gada, gdy idziesz w miarę szybko w dżinsach-rurkach, które jak ci się trochę zsuną to cię obcierają :D Tym razem udało nam się wsiąść :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz