niedziela, 3 listopada 2013

1 listopada - weekend w domu

Dawno nie pisałem. Gdy nie mam humoru to jakoś nie mam ochoty na nic. Tak samo z pisaniem tutaj. Od ostatniego tak właściwie nic się nie działo. Żadnych wiarygodnych informacji nt. hiv ani u mnie nic ciekawego. A może oprócz tego że wyszedłem w środę wieczorem przed wyjazdem do domu na pół godzinki, żeby pożyczyć laptopa, a widziałem jakieś 5 osób z portali fellow/kumpello :)

1 listopada. Wspominanie zmarłych, przystopowanie na chwilę. Na szczęście z mojego otoczenia, osób które znałem, niewiele osób mam do wspominania. Tylko babcia i dziadek. Mieli długie życie, więc można się z tym pogodzić. Gdy na chwilę się zatrzymasz w życiu, nie przychodzą tylko myśli odnośnie tego z jakiego powodu się zatrzymałeś. I w tym przypadku mam podobnie. Nie myślę tylko o dziadkach. Przychodzą także refleksje na temat życia - przyszłości, pracy, szczęścia lub jego braku. Zastanawiam się czy w tym kraju w ogóle będę szczęśliwy. Na razie powiem tyle: "Pożyjemy, zobaczymy" :)

Potrzebowałem tych 4 pełnych dni w domu. Potrzebowałem się zresetować i poleniuchować. Teraz będę mógł ruszyć z pełną parą :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz